niedziela, 4 sierpnia 2013

.


paliłem szluga z sąsiadką z Rumunii, Ajlin (nie wiem czy to imię, czy pseudonim ekhem... artystyczny), która właśnie wstała po ciężkiej, pracowitej, sobotniej nocy, i narzekała na ból ud, gdy na korytarz wszedł kolorowy kondukt. kilkanaścioro kolorowo ubranych czarnych ludzi, z których dwóch miało na koszulce flagę Haiti. otworzyli dwa trzyosobowe pokoje i zaczęli się do nich ładować z bagażami.
- myślisz, że się zmieszczą? - spytała Ajlin. nie zdążyłem odpowiedzieć, bo nagle oczy mi sie rozszerzyły, włosy stanęły dęba i poczułem suchość w ustach. najmłodsza, mała dziewczynka w czerwonej sukience, niosła reklamówkę z... żywą kurą. spojrzeliśmy sobie w czarne oczęta, Ajlin i ja, i wyszeptaliśmy jednocześnie:
- o fak... wuduuuuuu...
teraz siedzę w swoim pokoju, piję Królową Margot i wyłapuję wielkie zakłócenia równowagi mocy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz