gastrofaza - każdy sknofloczony giboniarz zna ją od podszewki. stąd zapobiegliwość niektórych. znam takiego, który nie mając pod ręką torby gum rozpuszczalnych, albo chociaż żelków, nie wciągnie nawet tyciego buszka. inny z kolei musi mieć słoik musztardy i pęto kiełbachy. ale to mało ambitne. ja zakupiłem mąkę, drożdże, pieczarki, paprykę, kawałek kiełbasy, ser, przyprawy i sos czosnkowy...
i po raz pierwszy od lat robię pizzę od podstaw. a mówią, że ganja osłabia aktywność.
...
trup Franza rzucił z parapetu ironiczne - gud lak.
czwartek, 17 października 2013
środa, 16 października 2013
wtorek, 15 października 2013
podsumowując wieloletnie obserwacje zjawisk pogodowych, można stwierdzić, że w październiku aura bywa bardzo zmienna, czasem przypominając lato, a innym razem zimę...
żółty jesienny liść nie powiedział mi nic
róże smutne, herbaciane
zresztą też
nie szepczą
mimozy niczego nie zaczęły
a chryzantemy złociste nie doczekały się
zapłakanego poranka
normalność
rozłożyła na łopatki lirykę
fakt co ani nie ziębi
ani nie grzeje
acz wart jest zakonotowania
i nawet
jednego, jedynego nie jest mi żal
słoneczek zachodzących
i ich świeżego miąższu
bo przecież pomidory są w każdym markecie
na okrągło
przez całą dobę
cały rok
też mi, kurwa, jesień...
żółty jesienny liść nie powiedział mi nic
róże smutne, herbaciane
zresztą też
nie szepczą
mimozy niczego nie zaczęły
a chryzantemy złociste nie doczekały się
zapłakanego poranka
normalność
rozłożyła na łopatki lirykę
fakt co ani nie ziębi
ani nie grzeje
acz wart jest zakonotowania
i nawet
jednego, jedynego nie jest mi żal
słoneczek zachodzących
i ich świeżego miąższu
bo przecież pomidory są w każdym markecie
na okrągło
przez całą dobę
cały rok
też mi, kurwa, jesień...
poniedziałek, 7 października 2013
wtorek, 1 października 2013
podróż powrotna była szalona, niebezpieczna i męcząca, a zatem nudna jak flaki z olejem, z punktu a do punktu d, przez punkty b i c, niegodna opisania.
wszyscy dotarli szczęśliwie tam, dokąd zmierzali, nawet samochód w całości, nie chwaląc ja żem to sprawił, a brat czekał na mnie w Szarawce. byłem tak zamotany, niewyspany i skołowany, że nie zwróciłem uwagi na włączoną klimę w jego bryce. no i... witam się z Polską, moją półwsią i październikiem z czułością i katarem zatokowym, który mnie rozpierdala, wkurwia i irytuje.
ale cóż zrobić - starość nie radość jeno alergiczność...
wszyscy dotarli szczęśliwie tam, dokąd zmierzali, nawet samochód w całości, nie chwaląc ja żem to sprawił, a brat czekał na mnie w Szarawce. byłem tak zamotany, niewyspany i skołowany, że nie zwróciłem uwagi na włączoną klimę w jego bryce. no i... witam się z Polską, moją półwsią i październikiem z czułością i katarem zatokowym, który mnie rozpierdala, wkurwia i irytuje.
ale cóż zrobić - starość nie radość jeno alergiczność...
Subskrybuj:
Posty (Atom)