poniedziałek, 5 sierpnia 2013

.

publiczna pralnia na dzielni. popołudnie. marazm. oczekiwanie. ziewanie. większość wpatrzona w okienko pralki ze swoimi rzeczami. ewentualnie suszarki. milczenie. albo co najwyżej szepty. jak w kościele. a raczej w meczecie.
o... komuś pokazał się "END". szczęściarz, a mi jeszcze wyświetla się 19.
śniady młodzieniec wyjmuje swoje rzeczy. po kolei, sztuka za sztuką i układa starannie w koszu. po chuj? przecież zaraz wrzuci je do suszarki. nagle jego dłoń trafia na małą książeczkę. patrzy zdziwiony, ogląda okładki, kartkuje i nagle wyrzuca z siebie wulkan niezrozumiałych dla mnie słów bardzo zrozumiałym dla wszystkich tonem. bije się pięściami po głowie, w końcu rzuca książeczkę na ziemię i ją depcze. przyglądam się. to na sto procent paszport. po dwóch minutach się uspokaja. nadal popołudnie. marazm. oczekiwanie. ziewanie. milczenie. wyświetla mi się 16...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz