wtorek, 6 maja 2014

kiedyś moje myśli były karaluchami
wpuściłem więc węże, żeby je zjadły
udało się i przez chwilę było znośnie
zniknął bezustanny tupot i skrzypienie ocierających się o siebie chitynowych skorupek
węże były dużo cichsze choć wiły się niemożebnie
ale po jakimś czasie zaczęły wyrastać im ostre nóżki
setki, tysiące ostrych nóżek
węże przerodziły się w ogromne skolopendry
i czuję, że oszaleję...
co robić, Panie Doktorze???

wpuść pan motyle, może pogonią draństwo...

motyle, powiadasz Pan? a muszki jednodniówki dałyby radę?

3 komentarze:

  1. Jeśli masz na myśli owocówki, to nie polecam. One mnożą się jak wściekłe, a ponieważ mają ze cztery chromosomy na krzyż, są w stanie wyprodukować kolejne pokolenie w ciągu jakichś ośmiu godzin. Co daje trzy pokolenia na dobę, zakładając oczywiście wystarczającą ilość pożywienia [ile mózgu jeszcze Ci zostało?]. Poza tym dość łatwo mutują, więc nie wiadomo co z nich może Ci wyrosnąć.

    Skolopendry straszyć motylami??? W sumie, czemu nie. Tylko trzeba uważać żeby motyle nie przeniosły się do brzucha, bo potem są jazdy (-;

    OdpowiedzUsuń
  2. jednodniówki mają tą zaletę, że są jednodniowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Owszem, są jednodniowe - ale w ciągu tego jednego dnia są w stanie wyprodukować trzy pokolenia następców. Z których każda sztuka również jest w stanie... Będą szybciej się mnożyć niż padać.

    OdpowiedzUsuń